Obserwatorzy

poniedziałek, 14 maja 2012

Mój biedulek.

Zacznę od tego, że z powodu kastracji nie zobaczycie narazie Fifiego w kokardkach. Chciałabym opisać wczorajszą tragiczną sytuację. Fifi obudził się około 6:00 rano, ja nie spałam od 5:30 chyba, bo miałąm żywy budzik- córeczkę mojej siostry którą mieliście okazję podziwiać w którymś poście na zdjęciu z Fifim. Po obudzeniu dałam mu antybiotyk i paracetamol w syropie przeciwbólowy. Było ok dopóki około 12:00 (ale nie jestem pewna) nie wyszłam z Fifim na trawnik, oczywiście nosiłam go, tylko na trwaniku stał po wróceniu do domu zauważyłam wielkie plamy krwi w miejscu gdzie siedział Fifi, leciała ciurkiem(krew) zadzwoniłam ze lzami w oczach do Pani doktor, ta wyskoczyła z wanny, gdyż się akurat kapała i szybciutko przyjechała. Zabrała Fifka do kliniki. Po około godzince przywiozła go, okazało sie że Fifi zgubił przewiązke i miał krwotok. Był usypiany i miał ponownie założone szwy. Na szczęście wszystko dobrze sie skończyło, żebym nie zareagowała Fifi by się wykrwawił;( Pani doktor ku mojemu zdziwieniu nie wzięła nawet grosza za przyjazd i narkozę oraz zakładanie szwów;) Bardzo jestem jej wdzięczna;) Dziś Fifi szaleje no może nie aż szaleje, ale jest weselszy wiadomo często śpi ale już powoli zaczyna chodzić choć mu na to nie pozwalam za bardzo. Specjalnie dzisiaj nie poszłam do sql żeby go pilnować;) Potem wklęję w tego posta kilka fotek

1 komentarz:

  1. Dobrze , że go dopilnowałaś i , że już wszystko dobrze . Niech wraca do zdrowia .
    Czekam na zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń